sobota, 4 maja 2013

Rozdział 1

Obudziłam się z okropnym bólem głowy, z tego co pamiętam wczoraj trochę przesadziłam z alkoholem. Ze znajomymi byliśmy na imprezie z okazji zakończenia roku szkolnego u Jeremy'ego- chłopaka mojej najlepszej przyjaciółki Lexie. Ostatnie co zapamiętałam to to, że Lindsey wyszła z nowo poznanym chłopakiem. Moja głowa cały czas pulsowała, w gardle czułam okropną Saharę. Wzięłam do ręki telefon i otworzyłam jedną z wiadomości. "Wczoraj na imprezie.. Coś się wydarzyło, przepraszam. Nie możemy już dłużej ze sobą być", nadawcą był Shane, mój chłopak i jak się okazuje kompletny dupek. Nie ma nic gorszego od zdrady i poinformowania o zerwaniu smsem. Byliśmy razem ponad rok, mimowolnie łzy spłynęły po moich policzkach, wyciągnęłam z torebki papierosa i zapalniczkę po czym usiadłam w oknie. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się wdychając dym w płuca. Z Shane’em poznaliśmy się na wycieczce szkolnej, niedługo po niej zaczęliśmy być razem. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Nie miałam siły odpisać, nie chciałam z Nim dzisiaj rozmawiać. Na swoim dotykowym telefonie wybrałam z listy kontaktów Lexie i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po trzech sygnałach usłyszałam zaspany głos mojej przyjaciółki.
- Czemu dzwonisz tak wcześnie? Jest dopiero 9, wakacje są dziewczyno.
- Shane ze mną zerwał. - wydukałam z siebie i odgarnęłam włosy, które spadały mi na czoło. Byłam ciekawa jej reakcji, uważała nas za przykład prawdziwej miłości. Niestety, nie tylko ona się pomyliła.
- Co?! O czym Ty mówisz? Dlaczego?
- Napisał mi smsa, że coś się wydarzyło na wczorajszej imprezie i że nie możemy już dalej ze sobą być. Super prawda? Gdyby powiedział mi to normalnie, prosto w oczy, ale nie.. Stać go tylko na wysłanie jakiegoś głupiego smsa, po roku związku. Jak ja mogłam być taka głupia? - nigdy bym nie pomyślała, że Shane może mi coś takiego zrobić. Nie dawał mi żadnych powodów do tego bym przestała Mu ufać. Chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć, zapowiadał się idealny początek wakacji.
- Nie rozumiem nic, przecież byliście idealną parą. Powinnaś się z nim spotkać żeby wytłumaczył Ci co zaszło. Może to nie tak jak myślisz.
- Lexie, jest dokładnie tak jak myślę. Znudziłam mu się więc przespał się z jakąś zdzirą. Ciekawe czy jest atrakcyjna, czy jest ładniejsza niż ja. Naprawdę nie chce go teraz widzieć. Muszę kończyć, zadzwonię do Ciebie później. - nie miałam ochoty dłużej rozmawiać, najchętniej zamknęłabym się w szczelnym pokoju i z całych sił krzyknęła "kurwa". Wzięłam swoją brązową torebkę i założyłam ją na ramię, ubrałam białe trampki i wsunęłam na nos przeciwsłoneczne okulary. Dzisiaj słońce świeciło wyjątkowo mocno, chciałam się opalić na te wakacje. Wiedziałam, że zakupy poprawią mi humor więc zmierzałam w stronę galerii. Włożyłam sobie słuchawki do uszu i włączyłam jedną z tych piosenek, przy których aż chce się tańczyć. Nie zdążyłam przesłuchać nawet minuty, gdy poczułam na plecach lekkie uderzenie.
- Lindsey. Hej. Gdzie Twoje ciacho z wczoraj? – zaśmiałam się głośno i poruszyłam brwiami w górę. Przyjaciółka była dosyć rozrywkową osobą, na najlepsze imprezy chodziłam właśnie z Nią. Umiała się bawić jak nikt inny. Bardzo dobrze się dogadywałyśmy, nie tylko dlatego że byłyśmy w tym samym wieku, ale też dlatego, że miałyśmy podobne zainteresowania. Lubiłyśmy plotkować o pustych blondynkach z naszej szkoły i oceniać, czy ten seksowny brunet ma jędrny tyłek.
- Cześć Elena, a no właśnie wyszedł ode mnie rano, ale nic nie zaszło, jakiś taki dziwny był. A Ty co tutaj robisz? Nie odsypiasz po wczorajszym? Dużo się działo podobno. – nie wiem czy miała na myśli mojego chłopaka, ale nie obchodziło mnie to, bo miałam zamiar dobrze się bawić bez niego. Zaproponowałam Jej wspólne zakupy, gdzie wszystko Jej opowiedziałam.
- Świetne wyczucie czasu. Muszę sobie kupić sukienkę, bo niedługo idę na osiemnastkę. Może poszłabyś ze mną, będzie paru znajomych ze szkoły. – właściwie czemu nie? Zgodziłam się, weszłyśmy do butiku z letnimi ubraniami, od razu rzuciła mi się w oczy krótka, niebieska sukienka, bez ramiączek. Widziałam, że Lindsey wzięła już parę sukienek do przebieralni, pomknęłam za Nią. Pokazała mi piękną, fioletową kieckę, która ledwo zakrywała uda. Pokiwałam głową z uznaniem i ściągnęłam swoje trampki razem z szarymi rurkami i bluzką na ramiączkach. Włożyłam sukienkę, Lindsey zagwizdała komicznie i uniosła kciuk w górę. Wyglądałam w niej nieziemsko, niech Shane wie, co stracił. Popatrzyłam na cenę, zaraz po tym zaglądnęłam do portfela, starczyło mi, jeszcze nie zdążyłam wydać kieszonkowego od rodziców. Przyjaciółka ubrała swoją sukienkę, bardzo do Niej pasowała, idealnie uwydatniała Jej długie nogi. Przebrałyśmy się i zaniosłyśmy je do kasy, by zaraz za nie zapłacić. Poszłyśmy jeszcze na moje ulubione lody amerykańskie, schowałam swoje okulary do torby, gdy usłyszałam ciche wibracje, dzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, to Shane. Lindsey popatrzyła na mnie zdezorientowana. Odrzuciłam połączenie i posłałam dziewczynie ciepły uśmiech.
- Walić to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz