piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 7

A jeśli odebrała ta laska, z którą widziałam Thayera po raz pierwszy? Nie mogłam uwierzyć, że dla Niego to nic nie znaczyło. Przecież spędziliśmy razem noc, powoli się w Nim zakochiwałam. Tak.. Głupia Elena znów myślała, że ktoś może się w niej zakochać. Teraz już kompletnie nie wiedziałam co robić, nie miałam się gdzie podziać. Nawet nie stać mnie było na jedną noc w hotelu, nie mówiąc już o braku prysznica, bądź wanny.
Usiadłam na ławce w moim ulubionym parku, jak zwykle przewijało się przez niego mnóstwo ludzi. Tato od dziecka mnie tutaj zabierał, zawsze chlapaliśmy się wodą z fontanny, której niestety już tu nie ma.
- Wolne tutaj? – do ławki zbliżyła się niewysoka dziewczyna w prostych ciemnych włosach, zmierzyłam ją od góry do dołu i przesunęłam się niechętnie.
- Tak, proszę. – usiadła obok mnie i założyła nogę na nogę, miała na sobie bluzkę sięgającą do pępka,  w którym miała kolczyka, neonowe szorty i wysokie szpilki. Zaczęłam się jej przyglądać dłużej niż powinnam. Dziewczyna po chwili wyciągnęła telefon w etui koloru takiego samego jak szorty i do kogoś zadzwoniła, nie chciałam podsłuchiwać, ale rozmawiała tak głośno, że nawet z słuchawkami w uszach słyszałabym ją bardzo wyraźnie, nawet nie starała się ściszyć głosu.
- Mam dziś taką ochotę.. Ty też wiem o tym.. – myślałam, że się przesłyszałam, celowo kaszlnęłam, laska chyba udawała, że tego nie słyszała, bo dalej opowiadała jaką to ma ochotę na seks dziś wieczorem. Gdy w końcu skończyła rozmawiać zwróciła się do mnie.
- Wiem co o mnie myślisz, ale ja wcale taka nie jestem. – nagle dziewczyna zaczęła płakać, byłam zaskoczona, nie wiedziałam co się dzieje, próbowałam ją uspokoić, z marnym skutkiem.
- Przepraszam, zwierzam się obcej osobie.. – wyciągnęła papierosa z torebki, ręka jej się trzęsła, wsunęła mi zapalniczkę między palce i skinęła głową, odpaliłam go jej i podałam zapalniczkę. Dym zaczął unosić się z jej warg.
- Palisz? Mam więcej w paczce. – wyciągnęła paczkę l&mów i podała mi. Wyciągnęłam jednego i oddałam dziewczynie, swoje zostawiłam w domu, więc musiałam sobie jakoś radzić.
- Jestem Elena.
- Ja Heather. Mucho gusto! – obie zaśmiałyśmy się głośno.
- Znasz hiszpański? Akurat wiem co to znaczy, ostatnio trochę się uczyłam, ale jakoś mi to nie szło.
- No jasne, mieszkam w Barcelonie od paru lat, teraz przyjechałam tutaj pierwszy raz na wakacje, zastanawiam się czy nie zostać tutaj na dłużej, bo szkołę już skończyłam. Jeśli chcesz to mogę Cię trochę nauczyć, za darmo! – tak jak przypuszczałam była starsza ode mnie. Na początku gdy ją zobaczyłam myślałam, że nie odezwie się do mnie ani słowem, zazwyczaj wolałam unikać takich dziewczyn, one też niezbyt często wykazywały chęć poznania mnie. Przypominała mi Lindsey, chociaż była o wiele ładniejsza i prawie w ogóle się nie uśmiechała.
- Chętnie skorzystam, a ja mogę Ci pokazać miasto, chyba że jesteś tutaj z kimś. – za chwilę pożałowałam tego co powiedziałam, bo dziewczyna wyraźnie się speszyła, chyba przypominając sobie o wcześniejszej rozmowie przez telefon.
- Przyjechałam sama, mieszkam w hotelu, fajny tam mają basen. – sięgnęła do torebki, tak niefortunnie ją złapała, że cała zawartość wysypała się na trawnik. Chciałam Jej pomóc to pozbierać, zobaczyłam blond perukę, podniosłam ją i uniosłam brwi w górę, po co jej to? Heather prawie wyrwała mi ją z ręki i szybko schowała do dużej kieszeni swojej torby. Wykrzywiłam usta i spojrzałam na Nią pytająco.
- To nie moje. Chcesz iść ze mną na ten basen? Mam wszystko opłacone i mogę o każdej porze przyprowadzić kogo chcę. Chodź, zobaczysz będzie nieziemsko! – dziewczyna wstała i pociągnęła mnie za rękę. – no chodź, nie daj się prosić!
- Ale ja nawet nie mam stroju! – nie mogłam teraz wrócić do domu. Bo co miałam powiedzieć? „Cześć mamo, przyszłam po strój, kocham Cię”? Musiałam się pogodzić z tym, że te czasy już nie wrócą i to nie ja musiałam się martwić naprawianiem tego.
- Ja wzięłam parę strojów, na pewno znajdzie się jakiś dla Ciebie. Zobaczysz jakich przystojnych barmanów mają. Może jakiegoś poderwiesz! – dziewczyna lekko mnie popchnęła i szeroko się uśmiechnęła, pokazując swoje idealnie białe zęby. Thayer mógłby z Nią rywalizować o najpiękniejszy uśmiech.
Po jakichś 10 minutach byłyśmy już w hotelu, nigdy nie byłam w środku, choć wiele razy obok niego przechodziłam. Myślałam, że w takich hotelach śpią tylko gwiazdy, byłam ciekawa skąd Heather wzięła pieniądze na nocleg tutaj. Dziewczyna wzięła klucze do pokoju, wjechałyśmy windą na samą górę. Weszłyśmy do pokoju, nie wiedziałam co powiedzieć, to nie był pokój, to był apartament i to dwa razy większy niż mój dom!
- Przepraszam, trochę brudno tutaj, później to jakoś ogarnę, zaraz Ci przyniosę strój. – przytaknęłam głową, spojrzałam w dół na coś świecącego, zdążyłam zauważyć paczkę prezerwatyw zanim Amy kopnęła ją pod łóżko. Dziewczyna wyjęła ze swojej wielkiej walizki czerwony strój i podała mi. Spytałam o toaletę by móc się tam przebrać, weszłam do niej i zaczęłam ściągać swoje ubrania. Ubrałam na siebie strój, poprawiłam go by dobrze na mnie leżał, wyglądałam naprawdę dobrze, wyszłam z łazienki. Heather gdzieś zniknęła, słyszałam Jej głos na korytarzu, myślałam, że rozmawia z jakimś pracownikiem hotelu, ale ona znów rozmawiała przez telefon, bo nie słyszałam by ktoś jej odpowiadał.
- Nie mogę się już doczekać, jutro się Tobą nacieszę. Kończę do zobaczenia. – dziewczyna po chwili wróciła i patrząc na mnie klasnęła w ręce.
- No, no. W tym stroju na pewno kogoś wyrwiesz, pasuje Ci, możesz go zatrzymać! Poczekaj na mnie, tylko się przebiorę i możemy iść. Weź jeszcze jakieś dwa ręczniki, są w tamtej szafie. – wskazała palcem na szafę w rogu, wyciągnęłam dwa jasne ręczniki i położyłam je na łóżku. Gdy Heather się przebierała zastanawiałam się z kim tak namiętnie rozmawiała przez telefon, mówiła że jest tutaj sama, nie wiedziałam czy mogę Jej zaufać. Po 5 minutach wyszła z łazienki w pięknym jednoczęściowym stroju, z wycięciami po bokach, tak że dół trzymał tylko jeden pasek. Wyglądała naprawdę niesamowicie, to za Nią oglądnąłby się każdy facet. Wyszłyśmy z apartamentu i skierowałyśmy się w stronę basenu, miałam rację, po drodze mężczyźni zawieszali wzrok na Amy. Ona celowo prowokowała, kręcąc tyłkiem i oblizując wargi. Nigdy nie byłam taka jak ona, raczej byłam cieniem swoich atrakcyjniejszych przyjaciółek, ale może te czasy miały właśnie się skończyć? Bo Heather szła na równi ze mną, nie chciała się wyróżniać, ona po prostu miała taki styl bycia i bardzo mi się to podobało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz