-
Cześć piękna. – obudziłam się, wyprostowałam nogi i uśmiechnęłam się szeroko.
Thayer zrobił dla mnie śniadanie i herbatę. Na dużej tacce postawił talerz z
tostami, a obok leżała herbata i cukier. Przetarłam oczy i lekko uszczypnęłam
się w rękę, nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Uśmiechnęłam się
szeroko, gdy chłopak pocałował moje czoło.
-
Heej. Jak się spało? To dla mnie?
-
Bardzo dobrze. No jasne, smacznego. Podobała mi się zeszła noc. – uśmiechnął
się łobuzersko, w Jego policzkach pojawiły się słodkie dołeczki, które tak
bardzo lubiłam.
Chciałam
z Nim zostać, ale wiedziałam, że muszę porozmawiać z mamą, o tym co się wczoraj
stało. Przecież nie mogliśmy udawać szczęśliwej rodzinki, nie umiałam tak. Byłam
rozdarta między mamą, a ojcem, chciałam żeby dowiedział się o tym co zrobiła
mama, ale z drugiej strony nie mogłam pozwolić na to, by nasza rodzina się
rozpadła. Musiałam zostać sama, wszystko przemyśleć.
-
Thayer, ja muszę już iść. To była naprawdę fajna noc, dziękuje. – ubrałam się
szybko, pocałowałam Go w policzek i niemal wybiegłam, nawet nie zdążył
zareagować. Miałam nadzieję, że nie będzie na mnie zły.
W
drodze do domu zorientowałam się, że zostawiłam u Thayera bluzę Oliviera, nie
znałam Jego adresu, więc po powrocie miałam napisać do Niego na facebooku.
Teraz jednak nie mogłam o tym myśleć.
Kiedy
wróciłam do domu tato pakował swoje rzeczy do torby, którą zawsze zabieraliśmy
na wakacje. A więc matka Mu powiedziała, a On postanowił spakować manatki i
wynieść się z domu. Tak bardzo tego nie chciałam, wiedziałam że nigdy nie
wybaczę tego mamie.
-
Tato nie możesz tego zrobić.. – próbowałam Go zatrzymać.
-
Eleno przepraszam, ale Twoja matka naprawdę zrobiła coś niewybaczalnego, odezwę
się do Ciebie. – tak po prostu wyszedł zostawiając mnie samą. Osunęłam się na
ziemię i zaczęłam płakać. Cały świat odwrócił się do góry nogami. Ojciec, który
zawsze mnie wspierał odszedł od mamy, ode mnie. Miałam ochotę położyć się do łóżka
i już z niego nie wstawać. Najgorsze było, że nie mogłam nic zrobić, ta
cholerna bezsilność.
-
Córeczko.. Wybacz mi, ojca nigdy nie było w domu.. To po prostu tak wyszło, nie
trwało długo. Kocham Twojego tatę. – o mało się nie udławiłam, nie mogłam
słuchać tych bzdur. Jak ona śmiała jeszcze się tłumaczyć? Przecież na zdradę
nie ma żadnego wytłumaczenia.
-
Chyba zwariowałaś, przez Ciebie ojciec odszedł! Nie chcę Cię znać, biorę swoje
rzeczy i wynoszę się! Gdziekolwiek byle z dala od Ciebie! – sama nie zdawałam
sobie sprawy, że potrafię tak krzyczeć, zazwyczaj takie słowa nie padały z
moich ust. Teraz po prostu paplałam, co ślina przyniosła mi na język.
Przeszłam
do swojego pokoju i z szafy wyciągnęłam torbę na trening, zaczęłam pakować
bluzki, bluzy i spodnie. Jeszcze nie wiedziałam, gdzie się zatrzymam. W portfelu
miałam 10 dolarów, starczyło tylko na kanapkę z tuńczykiem i bilet autobusowy.
Do mniejszej kieszeni torby spakowałam kosmetyki, prostownicę i wszystko inne
czego używałam na co dzień. Na parapecie leżało zdjęcie z wakacji, na którym
byłam z tatą. Polecieliśmy wtedy w trójkę do Egiptu. Wtedy jeszcze byliśmy
kochającą się rodziną. Westchnęłam głośno i spakowałam zdjęcie, zapięłam torbę
i zawiesiłam ją na ramię. Ubrałam czarne trampki do kostki i wyszłam z domu,
rzucając oziębłe „żegnam”. Z tylnej kieszeni spodni chciałam wyciągnąć
papierosy, ale nie było ich. Musiałam zostawić je w domu, przeklęłam w
myślach. Po 20 minutach dotarłam do parku, gdzie wczoraj widziałam się z
Thayerem. Musiałam zastanowić się gdzie pójść, przecież nie mogłam spać pod
mostem. Pierwsza na myśl przyszła mi Lexie, ale zeszłego wieczoru doszło między
Nami do kłótni. Lindsey pewnie nie było w domu, cały czas imprezowała. Został
mi tylko Thayer, ledwo się poznaliśmy a ja już wprowadzam bałagan w Jego życie.
Nie miałam wyboru, miałam nadzieję że zrozumie i pozwoli mi chociaż trochę u
Niego zostać. Wyciągnęłam telefon, na wyświetlaczu pokazało się połączenie
przychodzące od Olivii, mojej siostry. Z tego wszystkiego zupełnie o Niej
zapomniałam, pewnie o wszystkim już wiedziała. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i
przyłożyłam telefon do ucha.
-
Cześć. Co jest?
-
Hej, gdzie jesteś? Mama chce żebyś przyszła na obiad, tato wyjechał do babci na
parę dni, bo chce żeby Jej w czymś tam pomógł. Więc lepiej się pospiesz zanim
wystygnie. – a więc mama postanowiła wszystko przed Nią ukrywać. Wyjazd do
babci? Żałosna wymówka, tato prawie w ogóle nie rozmawiał ze swoją mamą.
Dziwiłam się Olivii, że łyknęła tą ściemę. Chciałam wiedzieć, gdzie ojciec
naprawdę się zatrzymał. Musiałam coś wymyślić, nie mogłam opowiedzieć Jej tego
przez telefon.
-
Dzisiaj mnie nie będzie, śpię u Lexie. Może kilka nocy u Niej zostanę, przekaż
mamie. – tylko na tyle się zdobyłam, miałam nadzieję że moja młodsza siostra
niczego się nie domyśli, nie myliłam się.
-
Ok przekażę, tylko pozdrów Justina. Będę siedzieć w Twoim pokoju! – szybko się
rozłączyła. Justin był bratem Lexie, Olivia od zawsze się w nim kochała, On
jednak wydawał się nie być Nią zainteresowany. Z resztą nie dziwiłam Mu się,
Olivia była tylko wkurzającą nastolatką. Justin wolał dziewczyny starsze od
siebie, kiedyś Lexie opowiadała mi, że zakochał się w swojej nauczycielce od
chemii.
Kiedy
już miałam chwilę spokoju usiadłam na ławce w parku, zadzwoniłam do Thayera. Po
3 sygnałach usłyszałam głos jakiejś kobiety.
-
Słucham? Thayer właśnie się kąpie. – zachichotała i czekała na odpowiedź.
Jednak z moich ust nie padło żadne słowo, rozłączyłam się szybko. Co to do
kurwy miało być?