wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 6

- Cześć piękna. – obudziłam się, wyprostowałam nogi i uśmiechnęłam się szeroko. Thayer zrobił dla mnie śniadanie i herbatę. Na dużej tacce postawił talerz z tostami, a obok leżała herbata i cukier. Przetarłam oczy i lekko uszczypnęłam się w rękę, nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy chłopak pocałował moje czoło.
- Heej. Jak się spało? To dla mnie?
- Bardzo dobrze. No jasne, smacznego. Podobała mi się zeszła noc. – uśmiechnął się łobuzersko, w Jego policzkach pojawiły się słodkie dołeczki, które tak bardzo lubiłam.
Chciałam z Nim zostać, ale wiedziałam, że muszę porozmawiać z mamą, o tym co się wczoraj stało. Przecież nie mogliśmy udawać szczęśliwej rodzinki, nie umiałam tak. Byłam rozdarta między mamą, a ojcem, chciałam żeby dowiedział się o tym co zrobiła mama, ale z drugiej strony nie mogłam pozwolić na to, by nasza rodzina się rozpadła. Musiałam zostać sama, wszystko przemyśleć.
- Thayer, ja muszę już iść. To była naprawdę fajna noc, dziękuje. – ubrałam się szybko, pocałowałam Go w policzek i niemal wybiegłam, nawet nie zdążył zareagować. Miałam nadzieję, że nie będzie na mnie zły.
W drodze do domu zorientowałam się, że zostawiłam u Thayera bluzę Oliviera, nie znałam Jego adresu, więc po powrocie miałam napisać do Niego na facebooku. Teraz jednak nie mogłam o tym myśleć.
Kiedy wróciłam do domu tato pakował swoje rzeczy do torby, którą zawsze zabieraliśmy na wakacje. A więc matka Mu powiedziała, a On postanowił spakować manatki i wynieść się z domu. Tak bardzo tego nie chciałam, wiedziałam że nigdy nie wybaczę tego mamie.
- Tato nie możesz tego zrobić.. – próbowałam Go zatrzymać.
- Eleno przepraszam, ale Twoja matka naprawdę zrobiła coś niewybaczalnego, odezwę się do Ciebie. – tak po prostu wyszedł zostawiając mnie samą. Osunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać. Cały świat odwrócił się do góry nogami. Ojciec, który zawsze mnie wspierał odszedł od mamy, ode mnie. Miałam ochotę położyć się do łóżka i już z niego nie wstawać. Najgorsze było, że nie mogłam nic zrobić, ta cholerna bezsilność.
- Córeczko.. Wybacz mi, ojca nigdy nie było w domu.. To po prostu tak wyszło, nie trwało długo. Kocham Twojego tatę. – o mało się nie udławiłam, nie mogłam słuchać tych bzdur. Jak ona śmiała jeszcze się tłumaczyć? Przecież na zdradę nie ma żadnego wytłumaczenia.
- Chyba zwariowałaś, przez Ciebie ojciec odszedł! Nie chcę Cię znać, biorę swoje rzeczy i wynoszę się! Gdziekolwiek byle z dala od Ciebie! – sama nie zdawałam sobie sprawy, że potrafię tak krzyczeć, zazwyczaj takie słowa nie padały z moich ust. Teraz po prostu paplałam, co ślina przyniosła mi na język.
Przeszłam do swojego pokoju i z szafy wyciągnęłam torbę na trening, zaczęłam pakować bluzki, bluzy i spodnie. Jeszcze nie wiedziałam, gdzie się zatrzymam. W portfelu miałam 10 dolarów, starczyło tylko na kanapkę z tuńczykiem i bilet autobusowy. Do mniejszej kieszeni torby spakowałam kosmetyki, prostownicę i wszystko inne czego używałam na co dzień. Na parapecie leżało zdjęcie z wakacji, na którym byłam z tatą. Polecieliśmy wtedy w trójkę do Egiptu. Wtedy jeszcze byliśmy kochającą się rodziną. Westchnęłam głośno i spakowałam zdjęcie, zapięłam torbę i zawiesiłam ją na ramię. Ubrałam czarne trampki do kostki i wyszłam z domu, rzucając oziębłe „żegnam”. Z tylnej kieszeni spodni chciałam wyciągnąć papierosy, ale nie było ich. Musiałam zostawić je w domu, przeklęłam w myślach. Po 20 minutach dotarłam do parku, gdzie wczoraj widziałam się z Thayerem. Musiałam zastanowić się gdzie pójść, przecież nie mogłam spać pod mostem. Pierwsza na myśl przyszła mi Lexie, ale zeszłego wieczoru doszło między Nami do kłótni. Lindsey pewnie nie było w domu, cały czas imprezowała. Został mi tylko Thayer, ledwo się poznaliśmy a ja już wprowadzam bałagan w Jego życie. Nie miałam wyboru, miałam nadzieję że zrozumie i pozwoli mi chociaż trochę u Niego zostać. Wyciągnęłam telefon, na wyświetlaczu pokazało się połączenie przychodzące od Olivii, mojej siostry. Z tego wszystkiego zupełnie o Niej zapomniałam, pewnie o wszystkim już wiedziała. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Cześć. Co jest?
- Hej, gdzie jesteś? Mama chce żebyś przyszła na obiad, tato wyjechał do babci na parę dni, bo chce żeby Jej w czymś tam pomógł. Więc lepiej się pospiesz zanim wystygnie. – a więc mama postanowiła wszystko przed Nią ukrywać. Wyjazd do babci? Żałosna wymówka, tato prawie w ogóle nie rozmawiał ze swoją mamą. Dziwiłam się Olivii, że łyknęła tą ściemę. Chciałam wiedzieć, gdzie ojciec naprawdę się zatrzymał. Musiałam coś wymyślić, nie mogłam opowiedzieć Jej tego przez telefon.
- Dzisiaj mnie nie będzie, śpię u Lexie. Może kilka nocy u Niej zostanę, przekaż mamie. – tylko na tyle się zdobyłam, miałam nadzieję że moja młodsza siostra niczego się nie domyśli, nie myliłam się.
- Ok przekażę, tylko pozdrów Justina. Będę siedzieć w Twoim pokoju! – szybko się rozłączyła. Justin był bratem Lexie, Olivia od zawsze się w nim kochała, On jednak wydawał się nie być Nią zainteresowany. Z resztą nie dziwiłam Mu się, Olivia była tylko wkurzającą nastolatką. Justin wolał dziewczyny starsze od siebie, kiedyś Lexie opowiadała mi, że zakochał się w swojej nauczycielce od chemii.
Kiedy już miałam chwilę spokoju usiadłam na ławce w parku, zadzwoniłam do Thayera. Po 3 sygnałach usłyszałam głos jakiejś kobiety.
- Słucham? Thayer właśnie się kąpie. – zachichotała i czekała na odpowiedź. Jednak z moich ust nie padło żadne słowo, rozłączyłam się szybko. Co to do kurwy miało być?